czwartek, 17 grudnia 2009

Collegium Futurum - gdzie jesteśmy

Początek tygodnia spędziłem w Słupsku w Zespole Szkół Społecznych STO (Społeczne Gimnazjum Językowo-Informatyczne i I Społeczne Liceum Ogólnokształcące im. Zjednoczonej Europy). W ramach szkoły, której zarządzanie przejął Witold Kołodziejczyk, będzie realizowany pilotaż projektu Szkoła Przyszłości pod dumną nazwą Collegium Futurum. Koncepcja projektu opiera się na zastąpieniu starego, nieprzystającego do współczesnych czasów modelu kształcenia, modelem szkoły nowoczesnej i otwartej, wykorzystującej zaanwansowane technologie w sposób systemowy w codziennej pracy uczniów i nauczycieli.

Uczestniczyłem w spotkaniach z nauczycielami, rodzicami i uczniami (gimnazjaliści i licealiści). Centralną i kluczową kwestią okazała się akceptacja i aprobata dla nadchodzącej zmiany. Jak do projektu Collegium Futurum odnosili się poszczególni interesariusze Szkoły?

Nauczyciele przybrali postawę wyczekującą. W trakcie spotkania (połączonego z wprowadzeniem do pracy na tablicach interaktywnych i multimedialnych zasobach edukacyjnych) zauważalne było aktywne słuchanie, wyrażające zainteresowanie prezentowanymi rozwiązaniami. Padały pytania o to, czy zasoby portalu Nauczyciel.pl (udostępniane przez firmę Young Digital Planet) oprócz głónych przedmiotów wspierają naukę religii i informatyki, oraz jaki procent podstawy programowej zawierają. Charakterystyczne było też pytanie, kto zapłaci nauczycielom za godziny szkoleń po lekcjach.

Rodzice - co poniekąd zrozumiałe - zaprezentowali największy opór wobec zmian w systemie nauczania. Zasadniczo ich wątpliwości nie dotyczyły samej koncepcji, ale miały charakter wykonawczy; pełne obawy o praktyczną realizację projektu. Przede wszystkim brakowało zrozumienia potrzeby przekształcenia, a właściwie rozszerzenia Szkoły o nowe elementy programowe, nowe treści, a przede wszystkim formy nauki. Rodzice wydawali się usatysfakcjonowani status quo. Nie bez powodu - słupska szkoła to:
  • otwartość i bezpośredniość, brak dystansu/separacji pomiędzy uczniami, nauczycielami, dyrekcją i rodzicami (widocznych często w szkołach publicznych)
  • małe klasy: 5 do 15 osób 
  • wyrozumiali nauczyciele 
  • mocno zaangażowani w edukację dzieci rodzice
  • życzliwy personel administracyjny i dyrekcja
  • dobre kształcenie językowe 
  • bardzo dobre wyniki egzaminów zewnętrznych
Obawy rodziców dotyczyły możliwości i realności zapewnienia finansowania projektu, losów dzieci po zakończeniu edukacji w Szkole (brak kontynuacji modelu kształcenia na kolejnych etapach - w innych szkołach i uczelniach), a nawet domniemanego obniżenia poziomu nauczania (sic). Kwestionowano również wartość edukacyjną mulitmediów i blogów, padło pytanie o to, w jaki sposób te narzędzia mogą być pomocne w zdawaniu egzaminów zewnętrznych.

Także uczniowie, zarówno gimnazjaliści, jak i licealiści, wykazali dosyć umiarkowany entuzjazm. Znamienne były obawy o sceptycyzm rodziców i umiejętności nauczycieli w zakresie wykorzystywania nowych technologii w codziennej pracy. To my będziemy uczyć nauczycieli? 
Niektórzy gimnazjaliści podeszli do projektu dosyć przekornie, starając się udwodnić, że internet i ICT wcale nie są potrzebne do nauki. To właśnie z ich strony padła uwaga, że programy nauczania i tak są przeładowane. Pytano również, co będzie jeśli uczniowie okażą się w tym lepsi (bardziej biegli) od nauczycieli. Największą powagę, dojrzałość i zrozumienie spośród wszystkich grup, z którymi się spotykaliśmy, okazali uczniowie klas licealnych. Wśród nich zauważalna była największa chęć wykorzystania nowych propozycji do nauki w szkole.  

Spotkania w Słupsku były cennym doświadczeniem. Wyjechaliśmy z nich bogatsi o szereg obserwacji dotyczących wdrażania innowacji i skutecznego zarządzania zmianą. Wyzwania, które przed nami stoją to praca nad przekonującym i skutecznym uzasadnianiem celowości wprowadzanych zmian. Ma to prowadzić do ich lepszego zrozumienia, które obejmuje w szczególności:
  • diagnozę stanu obecnego
  • perspektywy rozwoju - dokąd prowadzi status quo
  • systemowy charakter nowego modelu edukacji 
  • redefinicję roli nauczyciela 
Podstawowym uwarunkowaniem pozostaje jednak konkluzja, że zadaniem szkoły nie jest tylko przygotowanie uczniów do zdawania matur, ale także do przyszłej pracy i życia w społeczeństwie. Matura - w obliczu rosnącego stale wskaźnika scholaryzacji i inflacji akademickiej (coraz więcej ludzi z wyższym wykształceniem) sukcesu nie gwarantuje. Spada ranga formalnego wykształcenia, a niedostosowanie kwalifikacji absolwentów do potrzeb rynku pracy jest jednym z głównych czynników powodujących bezrobocie. Stąd wyzwaniem dla szkoły naszych czasów jest reorientacja w kierunku kształcenia w sposób kompatybilny ze współczesnym światem gospodarki opartej na wiedzy i ekosystemem funkcjonowania biznesu.